Niezaliczona lekcja szacunku i dziecko, które miało mordę.

- Zamkniesz w końcu tę mordę? - rzekła mama do swojego, jak na moje oko, 8-letniego syna, podśpiewującego coś pod nosem pomiędzy sklepowymi regałami. Zmroziło mnie w ułamku sekundy. Przecież nie brałam udziału w żadnym pieprzonym "ice bucket challenge". Byłam za to świadkiem bardzo kiepskiego show. Obejrzałam się, tak odruchowo, a oczom moim ukazała się kobieta, której wyraz twarzy pozostawiał wiele do życzenia. Blask jej tępego umysłu aż bił po oczach, a lekcja szacunku, jaką przed chwilą dała swojemu dziecku, była jedynie potwierdzeniem mojego odczucia.

Źródło: Internet
Mordę? Czy to dziecko miało mordę? Nie zauważyłam. Do tej pory żyłam w błogiej nieświadomości, że jakiekolwiek dziecko może mieć mordę. Moje dzieci mają buzie, buziulki, usteczka, gębusie, twarze, twarzyczki, ale z pewnością nie mordy. Zrobiło mi się żal tego chłopca, bo kim musi być jego matka, jeśli publicznie, bez najmniejszego zająknięcia, tak się do niego zwraca? Strach pomyśleć, jakie słowa padają w zaciszu ich domu. Czy ona w ogóle kocha swoje dziecko? Zawsze wierzyłam, że miłość do dziecka jest nieodłącznym elementem macierzyństwa, ale po tej całej sytuacji zaczęłam wątpić. Czy ktoś, kogo darzymy miłością, może mieć mordę? No chyba, że mamy na myśli psa lub też innego ukochanego zwierzaka. A i wtedy zazwyczaj mówimy, że ma on mordkę, a nie mordę. Można się zdenerwować, powiedzieć czasem za dużo, a później żałować, ale nigdy do tego stopnia. Ten chłopiec w niczym nie przypominał dziecka robiącego pokaz histerii na środku sklepu. Nie wrzeszczał, nie płakał, nie tupał. Jedynie coś tam sobie podśpiewywał.

Kochać to znaczy szanować. I nie do końca zgadzam się z filozofią "czcij ojca swego i matkę swoją" - jak dla mnie stwierdzenie to jest niepełne. Zdecydowanie dodałabym tam jeszcze "... i każde dziecko swoje." Tak, zabrakło tam dziecka - istoty, która już od pierwszych oddechów, pierwszych mrugnięć okiem, zasługuje na pełny szacunek. Zasługuje nawet na jego podwójną dawkę - jest małe, bezbronne, nikomu nie wyrządza świadomej, podszytej złem, krzywdy, uczy się i chłonie nasze zachowanie. Jak zatem wymagać od tamtego ośmiolatka oznak szacunku względem kogokolwiek, skoro jego własna matka go tego nie uczy, a co gorsza, nie przejawia ona szacunku wobec własnego dziecka - największego skarbu, jaki posiada każda matka, cząstki jej samej? Nie szanować swojego dziecka to jak nie szanować samego siebie.

Wydaje się nam, że dziecko w ferworze swojego codziennego pędu, nie w pełni nas słucha. Często powtarzamy pewne rzeczy setki razy, a ono i tak robi po swojemu. To jednak pozory. Te małe, przebiegłe istotki :) kodują każdą naszą czynność, każde nasze słowo, a te niemiłe w szczególności. Potrafi ono wryć się w pamięć pozostawiając bliznę, która jest bolesna nawet po wielu latach. Pomimo, że słowa ulatują z pamięci, pozostawiają po sobie poczucie niskiej wartości, brak wiary w siebie, agresję, zamknięcie, nieufność - problemy, które potrafią skutecznie zatruwać życie i rujnować międzyludzkie relacje. Rodzice budzą się wówczas i głowią się, skąd się wzięły problemy z ich dzieckiem. W najmniejszym stopniu winią siebie samych. Nie pamiętają już jak wmawiali dziecku, że jest głupie, tępe, nic niewarte. Nie pamiętają jak naśmiewali się z dziecka w obecności innych osób. Nie pamiętają też jak lekceważyli problemy dziecka sprowadzając je do poziomu głupich błahostek, powtarzając przy tym sędziwe "Dziecko, jakie Ty możesz mieć problemy? Ja to dopiero mam problemy."

Moje dzieci nie są głupie, nie są gamoniami, czy tępakami. Nie mają mord, nie słyszą ode mnie, że mają spadać. Słyszą za to, że są mądre, zdolne, dzielne, śliczne, że są moimi skarbami, że są bardzo kochane. Wiem, że dobre słowo jest jak ziarno, które da w przyszłości wspaniałe owoce, a ja będę z tego dumna. Szkoda tylko, że nie każde dziecko jest tak traktowane. Wielka szkoda.

10 komentarzy:

  1. Miałam łzy w oczach czytając Twój tekst, serio :( Szkoda, że wiele matek nie zdaje sobie sprawy z tego jak jednym niewłaściwym słowem może skrzywdzić swoje dziecko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda. Choć byłam świadkiem tej sytuacji kilka dni temu to wciąż słyszę słowa tamtej okropnej baby. Myślę też, że tamten chłopiec na pewno usłyszał już w swoim życiu niejedno takie słowo :(

      Usuń
  2. Oj szkoda. Też słyszę zwłaszcza w sklepach różne takie teksty do dzieci. Aż serce ściska.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak cholernie mi przykro, że muszę czytać tak bolące historie. Historie o MATKACH! albo "matkach". Ileż trzeba mieć w sobie jadu i nienawiści by tak mówić do dziecka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, skąd się biorą tacy ludzie? Na pewno ona kiedyś pożałuje swoich słów, choć pewnie będzie już za późno :(

      Usuń
  4. Naprawdę przykra sprawa... Sama niestety słyszę takie rzeczy. Na całe szczęście bardzo rzadko, ale jednak się zdarza...
    Cieszę się, że dla mojej Mai takie słowa będą obce! ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem frustracja przysłania miłość, na szczęście nigdy nie byłem tak sfrustrowany.

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku. Jeśli masz ochotę pozostawić komentarz, zrób to śmiało. Będzie mi bardzo miło. Pamiętaj jednak, że nie toleruję szeroko pojętego chamstwa. Na konstruktywną krytykę zawsze znajdzie się tu miejsce :)