Zdrowe słodycze - pyszna domowa nutella.

Sztuką w życiu każdego łasucha, dbającego o zdrowie i usiłującego pozbyć się nadprogramowych kilogramów, jest unikanie słodyczy lub przynajmniej ograniczenie ich do możliwego minimum. To nie lada wyzwanie. I mówię to jako osoba słodyczolubna. Ale jak tu pożegnać się z czekoladą czy ciasteczkiem, gdy są one źródłem naszej codziennej, niewinnej przyjemności? Dobra wiadomość jest taka, że wszystko jest kwestią pomyślenia, poszukania pomysłów i odkrycia, że ulubione łakocie można przygotować w domu w wersji light, bez uszczerbku dla smaku i przyjemności. To wspaniała sprawa, zwłaszcza, gdy małymi łasuszkami są nasze pociechy. Często to właśnie dzieci są bodźcem do tego, by w naszych głowach zaczęła skakać mała piłeczka, niczym u pomysłowego Dobromira.
Tak było jakiś czas temu w naszym domu. Przyszła do mnie Zosia i poinformowała, że bardzo by chciała bym kupiła jej mega popularny, pyszny i "zdrowy" krem czekoladowo-orzechowy. Moje dzieci nie przywykły do smaku tegoż rarytasu, no może Zosia spróbowała gdzieś z raz czy dwa. Do naszego domu pyszny krem na literę N nie ma prawa wstępu. Nie tylko dlatego, że jego skład pozostawia wieeeele do życzenia, ale dlatego też, że za pomocą małej łyżeczki pochłonęłabym zawartość całego słoiczka w mgnieniu oka. 

A gdyby tak przyrządzić taki krem w domu? Na dodatek ze zdrowych składników? Byłoby idealnie.


Podumałam, sprawdziłam zawartość szafek i ruszyłam do boju. Efekt przerósł moje oczekiwania. Powstały krem wyszedł pyszny - smakiem przypominający coś pomiędzy Nutellą a Ferrero Rocher. Jeśli lubicie takie słodyczowe klimaty, zapraszam po przepis. Muszę Was jednak ostrzec na samym wstępie - jest niebezpiecznie uzależniający i znika szybciej niż to można sobie wyobrazić.

Składniki:
szklanka orzechów laskowych
20 sztuk suszonych daktyli
2 czubate łyżki naturalnego kakao
1 łyżeczka oleju kokosowego
1 łyżka gęstego mleka kokosowego
miód (opcjonalnie - dla lubiących słodszą wersję)


Daktyle wkładam do miseczki i zalewam wrzątkiem. Pozostawiam na ok. 2 godziny. Można również zalać je wieczorem i pozostawić na całą noc.

Orzechy wysypuję na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i wkładam do piekarnika nagrzanego do ok. 150 stopni na jakieś 10-15 minut. W międzyczasie dobrze jest zaglądać i kontrolować stan uprażenia orzechów. Jeśli przypieczemy je zbyt mocno, staną się gorzkie. Skórka powinna na nich ładnie popękać. Można je również podprażyć na suchej patelni.  Kiedy orzechy są gotowe, pozostawiam je, aby wystygły. Po tym czasie przysypuję je na ściereczkę, zawijam i pocieram, aby skórka poschodziła. Skórkę trzeba koniecznie usunąć żeby uniknąć gorzkiego posmaku. Gotowe orzechy mielę w młynku do kawy na coś w rodzaju orzechowej mączki. Jeżeli będziecie mielić dłużej powstanie orzechowe masło, a masa będzie gładsza.

Namoczone daktyle przekładam do miski dolewając 2-3 łyżki wody, w której się moczyły. Pozostałego płynu nie wylewam - może się jeszcze przydać. Dokładam do daktyli zmielone orzechy i miksuję na możliwie najgładszą masę. Dodaję pozostałe składniki - olej kokosowy, mleko kokosowe oraz kakao. Początkowo mieszam łyżką, a następnie miksuję jeszcze dokładnie blenderem. Jeśli masa jest zbyt gęsta, dodaję więcej płynu - wody z moczenia daktyli lub mleka (ja wybieram roślinne, ale może być również krowie), a jeśli zbyt rzadka, dosypuję kakao. Jeśli masa wyda się niewystarczająco słodka, można ją dosłodzić miodem (polecam łagodny rzepakowy), ksylitolem lub syropem klonowym czy z agawy. 


Krem jest przepyszny. Słodki, orzechowy, z naturalnych składników. Idealnie pasuje na kanapki, do naleśników i różnego rodzaju deserów (np. jako nadzienie do rogalików albo domowych wafli). Wypróbujcie. Gwarantuję, że się od niego nie oderwiecie.

6 komentarzy:

Drogi czytelniku. Jeśli masz ochotę pozostawić komentarz, zrób to śmiało. Będzie mi bardzo miło. Pamiętaj jednak, że nie toleruję szeroko pojętego chamstwa. Na konstruktywną krytykę zawsze znajdzie się tu miejsce :)