Milczenie jest złotem, ale czy zawsze?

Czasem myślę, że lepiej byłoby ugryźć się w język zamiast wyznawać szczerze, co się myśli, bo choć szczerość jest cnotą, to nie lubimy jej, gdy dotyczy nas samych. Zwłaszcza wad, o których sami wiemy doskonale, mając cichą nadzieję, że może jednak inni ich nie zauważą. Bywają jednak sytuacje, w których milczenie jest gwoździem do trumny. Tzw. ciche dni. Mówi to Wam coś? Na pewno znacie owiane sławą powiedzenie "domyśl się", uwielbiane w szczególności przez kobiety. 
Źródło: Internet

Gdzie leży droga do udanego związku? Zastanawiają się zapewne wszyscy, którzy pragną taki związek zbudować. Kluczem jest miłość. To przecież oczywiste. Tylko dlaczego zatem nawet wśród najbardziej rozkochanych w sobie ludzi pojawiają się kryzysy? Nie wiem. Wiem jednak, że nic nie frustruje tak, jak milczenie partnera. Przynajmniej mnie. Choć Pan Mąż przez te wszystkie wspólne lata nauczył się, że nie że mną te numery. Głęboko wierzę, że szczera rozmowa ma działanie uzdrawiające. W końcu niejedna terapia bazuje na słowie mówionym.

Dlaczego warto rozmawiać? Słowo to najprostszy środek przekazu. Potrafi zarówno wprawić drugiego człowieka w ogromną radość,  jak i zranić bardziej niż uderzenie w twarz. Potrafi przekazać innym to, czego nie do końca przekazują gesty czy mimika twarzy. Zwłaszcza w relacjach damsko-męskich słowo odgrywa bardzo istotną rolę. Dlaczego? To, czego ja się nauczyłam żyjąc z mężczyzną, choć nadal muszę sobie regularnie o tym przypominać, to fakt, że mężczyzna potrzebuje jasnej, prostej informacji. Kobieta wystarczy, że spojrzy i już wie co i jak. Mężczyzna niestety nie. Dlatego nasi panowie tak nienawidzą wcześniej już wspomnianego "domyśl się" i dlatego my tak często go nadużywamy, bo przecież "to" jest takie oczywiste. Obie strony srogo się mylą i dlatego na linii Wenus - Mars tak często iskrzy. 

Ja z natury jestem osobą, która nosi w sobie ogromną potrzebę rozmowy. Nie znaczy to, że zaczepiam na ulicy obce mi osoby albo gadam o tzw. "dupie Maryny" z pierwszym napotkanym znajomym. Mam na myśli to, że moje emocje są jak na dłoni - dość czytelne dla otaczających mnie osób. Raczej słaba ze mnie aktorka. Rozmowa pozwala mi na swobodne i mało inwazyjne usuwanie z organizmu emocji, które, w przypadku tych złych, są jak toksyny - potrafią zatruć nasz umysł. 

Wyczuwając, że w moich relacjach z Panem Mężem coś zaczyna zgrzytać, dopuszczam do działania mojego wewnętrznego Sherlock'a Holmes'a,  który z miejsca rozpoczyna śledztwo. Padają pytania: kto?, co? i dlaczego?. Najważniejszym elementem jest przesłuchanie. Do głosu dopuszczani są oskarżyciele, podejrzani i świadkowie. Detektyw nie spocznie dopóki nie rozwiąże problemu. Kary nie ma. Na końcu jest jedynie element resocjalizacji - próba odpowiedzi na pytanie jak poprawić sytuację. Moja kobieca wnikliwość, w towarzystwie intuicji i doświadczenia, to niezawodne trio - grupa od zadań specjalnych. Nigdy mnie nie zawiodły. Może jestem upierdliwa, ale nie potrafię w złości odwrócić się plecami i spokojnie zasnąć. W głowie, jak mantrę, słyszę mądre słowa, które usłyszałam lata temu: "nigdy nie zasypiajcie pokłóceni, zawsze kończcie dzień w zgodzie". Znam kilka związków, które, mimo, że na pierwszy rzut oka wyglądają na udane, mają problemy z komunikacją, przez co narasta frustracja i pojawiają się niepotrzebne niedomówienia, które następnie skutkują konfliktami.

A co, jeśli tylko jeden z partnerów skory jest do rozmowy, a drugi jedynie słucha w milczeniu? Spokojnie. W głowie tego, który niby na luzaku spokojnie wysłuchuje ględzenia tej drugiej osoby, zachodzi po cichu magazynowanie informacji. Prędzej czy później przemyśli sprawę. Najpierw jest impuls, a później reakcja.

No dobra, zbierając myśli do kupy, rozmowa to po pierwsze komunikacja, po drugie terapia. Poza tym to sposób na poznanie siebie oraz zacieśnianie więzi. To także sposób na okazanie sobie wsparcia i ustalenie wspólnych celów. To fundament każdej udanej relacji. Wiem, co "mówię" - w lipcu minie 15 lat naszej wspólnej tułaczki i 8 lat, od kiedy daliśmy się zaobrączkować. Po tych wszystkich latach wiem, że komunikowanie swoich emocji i opinii to jeden z kluczy do sukcesu, zaraz obok miłości, przyjaźni, szacunku i zaufania.

4 komentarze:

  1. Jesteśmy takie same w tej kwestii. :) Umiejętność rozmawiania ze sobą o emocjach jest naprawdę bardzo ważna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chociaż jestem tego zdania co Ty, chociaż uważam, że nie powinno się kłaść spać w niezgodzie i z niewyjaśnionym tematem to jednak zdarzają się te ciche dni - niestety. Takie dwa charaktery :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, najważniejsza jest świadomość "problemu", no i zawsze można nad tym popracować :) U nas nie ma cichych dni, a najwyżej ciche godziny, ale tylko po to, aby opadły emocje, najczęściej moje - wtedy łatwiej się rozmawia.

      Usuń

Drogi czytelniku. Jeśli masz ochotę pozostawić komentarz, zrób to śmiało. Będzie mi bardzo miło. Pamiętaj jednak, że nie toleruję szeroko pojętego chamstwa. Na konstruktywną krytykę zawsze znajdzie się tu miejsce :)