Brawo, brawo i jeszcze raz brawo!!! Nareszcie krok w dobrą stronę.

No nareszcie! Aż chce się przytoczyć słowa Neil’a Armstronga o małym kroku i wielkim skoku. 1 września 2015 jest od teraz datą historyczną – datą wyznaczającą pewną rewolucję, która i tak rozpoczęła się o kilka lat za późno, choć z pewnością w tym przypadku lepiej późno niż wcale. 

Źródło: Internet
Wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego, weszła w życie nowelizacja ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Co to oznacza? Koniec z niezdrowym, „śmieciowym” jedzeniem i piciem w szkołach. Dzieci, pozbawione przez kilka godzin kontroli rodzicielskiej, nie będą mogły przepuścić kieszonkowego w szkolnych sklepikach na ukochane słodkie i słone przekąski, gazowane napoje czy inne kolorowe świństwa. Będą za to mogły zjeść świeże, zdrowe kanapki, sałatki, surówki, serki homogenizowane i jogurty (niedosładzane), warzywa, owoce. Zamiast obrzydliwie słodkich napoi będzie dostępna herbata, kawa zbożowa, będą soki i owocowe napary, i co najważniejsze, w ramach dożywiania woda bez ograniczeń. Wchodzące w życie obostrzenia dotyczyć będą również szkolnych stołówek, które będą musiały ograniczyć ilość smażonych posiłków, wprowadzić porcje owoców i warzyw do każdego obiadu i dosładzać jedynie miodem. A wszystko to z myślą o przyszłości naszych dzieci, które podobno są najszybciej tyjącymi dziećmi w całej Europie. Żywieniowa rewolucja ma ich przekonać do jedzenia warzyw i owoców i do picia wody. Szczegóły znajdziecie w załącznikach do rozporządzenia ministra TU i TU.


Źródło: Internet
Dodatkowo, w parze ze zmianą nawyków żywieniowych idzie próba zachęcenia dzieci do aktywności fizycznej. Nauczyciele wychowania fizycznego będą oceniać uczniów nie przez pryzmat ich umiejętności, a na podstawie starań i chęci. Bardzo słusznie. Mówię to jako osoba, która choćby nie wiadomo, co robiła, to i tak była jedną z ostatnich w biegu na 60 m. Mimo to nigdy zwolnienia z zajęć nie miałam. A taka moda właśnie panuje – głównie po to, by słabsza ocena z w-fu nie zaburzyła dobrej średniej ambitnych uczniów i ich jeszcze ambitniejszych rodziców. Wybaczcie, ale trzeba mieć siano w głowie, żeby fundować dziecku takie ulgi. Pomijam tu oczywiście sytuacje, w których zwolnienie jest wynikiem problemów zdrowotnych. Tu nie ma o czym dyskutować. Jednak cała reszta przypadków to fundowanie dzieciom świetlanej przyszłości, najlepiej przed ekranem telewizora czy tabletu, z miską chipsów u boku. Wspaniała recepta na wychowanie lichej lebiegi. I nie chodzi tu o to by każde dziecko osiągało sukcesy niczym Usain Bolt. Tu rozchodzi się o zdrowe ciało i zdrowy umysł. Dlaczego umysł? Byłam niedawno u kardiologa, z związku z napadającą mnie tachykardią. Cudowna pani doktor wysłuchała mnie niczym psychoterapeuta, zbadała moje serce i jasno stwierdziła, że oprócz domniemanego Hashimoto, powodem moich sercowych problemów jest stres, a więc stan umysłu. Nakazała mi, w formie lekarskiego zalecenia, codziennie, przez 6 dni w tygodniu, poświęcić 30 minut na aktywność fizyczną – intensywny spacer, jazdę na rowerze, basen czy ćwiczenia w domu. I choć by  się waliło i paliło, czy najzwyczajniej by mi się nie chciało, mam koniecznie ruszyć swoje cztery litery. To pozwoli mi odreagować stres i oczyścić umysł.

Źródło: Internet
Czy ktokolwiek może stracić na nowych przepisach? Chyba jedynie sprzedawcy sklepików, którzy nie zarobią już tyle na słabościach i niewiedzy dzieci. Tylko, że mnie to akurat nie interesuje. Interesuje mnie dobro moich dzieci, zwłaszcza, że za rok Zosia założy tornister i ruszy we wrześniu do pierwszej klasy. (Co? Czemu ten czas tak pędzi?) Spotkałam się oczywiście z argumentem wytaczanym przez przeciwników zmian pod tytułem „dzieci pójdą na przerwie do pobliskiej Żabki i tak napchają się słodyczami”. Ok. Zgoda. Tak też może się zdarzyć, ale część szkół jest zamknięta, a uczniowie nie mają pozwolenia na opuszczanie budynku. Zwłaszcza dzieci z najmłodszych klas, a to właśnie te są najbardziej narażone na niebezpieczne skutki, jakie idą w parze ze słodyczo czy chipsoholizmem. Teraz pozostaje tylko kontynuować tę reformę w domach.

Ja jestem na tak. A Wy?

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku. Jeśli masz ochotę pozostawić komentarz, zrób to śmiało. Będzie mi bardzo miło. Pamiętaj jednak, że nie toleruję szeroko pojętego chamstwa. Na konstruktywną krytykę zawsze znajdzie się tu miejsce :)