Niestety foteliki nie rosną wraz z naszymi dziećmi i należy
je wymieniać wraz z przybywającymi kilogramami i centymetrami naszych pociech.
W sprzedaży dostępne są następujące kategorie wagowe: 0-10 kg, 0-13 kg, 0-18
kg, 0-25 kg, 9-18 kg, 9-25 kg, 9-36 kg, 15-25 kg, 15-36 kg, 22-36 kg. Sporo
tego, prawda? Stasiu waży ok. 11 kg, a Zosia 18 kg. Kategorii, w których się
mieszczą jest kilka. Jak zatem wybrać? Kwestie ekonomiczne podpowiadają, że
najlepiej jest wybrać taki fotelik, który będzie użytkowany przez dziecko jak
najdłużej, co pozwoli zaoszczędzić pieniądze. Jednak, w mojej opinii nie
kwestie finansowe są tu najważniejsze, a bezpieczeństwo i będę to powtarzać z
uporem maniaka. Zaczęłam zatem analizować wyniki testów i oceny dla wszystkich
interesujących mnie kategorii i muszę przyznać, że niestety, ale im fotelik
bardziej uniwersalny tym gorszy. Mój wybór padł więc na najbardziej sprawdzone
kategorie – 9-18 kg i 15-36 kg.
KROK DRUGI – jaka firma, jaki model?
Na rynku istnieje masa przeróżnych modeli w cenach od 200 zł
do ponad tysiąca. Czy zawsze cena idzie w parze z jakością? Przeważnie, ale nie
ceną się kierowałam przy wyborze modeli. Dla mnie najważniejsze są wyniki
testów fotelików. Niezależne testy przeprowadzane są między innymi przez takie
organizacje, jak: ADAC, OEAMTC, AA i ANWB. Gdzie znalazłam dane na ten temat?
Polecam strony: fotelik.info i Foteliki pod lupą, na których można znaleźć aktualne oceny i wiele innych, ważnych informacji.
Celowałam w modele o największej ilości gwiazdek. Warto
jednak wiedzieć, że końcowa ocena (ilość gwiazdek) jest średnią czterech
składowych ocen, przyznanych w następujących kategoriach: bezpieczeństwo,
obsługa, komfort i łatwość czyszczenia. W każdej z tych kategorii przyznawane
są punkty od 1 do 5. Często foteliki, które mają taką samą ocenę końcową mają
różne punktacje w wymienionych kategoriach. Ja skupiłam się na modelach, które
maja maksymalną ilość punktów ( 4 lub 5) w kategorii bezpieczeństwo, nie
pozwalając jednak, aby pozostałe kategorie miały mniej punktów niż 4.
KROK TRZECI – ISOFIX? A co to takiego?
Wszechwiedząca Wikipedia tłumaczy, że ISOFIX „jest systemem mocowania fotelików
dziecięcych na siedzeniach w
samochodach. System ISOFIX składa się z dwóch uchwytów, które znajdują się
między siedzeniem a oparciem fotela. Uchwyty te są przymocowane bezpośrednio do
konstrukcji pojazdu. Wcześniej stosowano (wciąż powszechne) mocowanie fotelika pasami
bezpieczeństwa. W stosunku do
pasów ISOFIX zapewnia sztywniejsze zamocowanie, co przekłada się na wyższe
bezpieczeństwo”.
Niestety, nie każde auto posiada ten system. Jednak
foteliki, które zawierają mocowanie ISOFIX mogą być również używane w takich
autach. Całe szczęście, ponieważ moje auto, mimo że wyprodukowane po 2000 r.,
takiego systemu nie posiada (lub przynajmniej my nic o tym nie wiemy). Postanowiłam jednak wybrać foteliki z mocowaniami
ISOFIX, na wypadek zakupu nowego auta.
KROK CZWARTY – gdzie kupić?
Kwestia wyboru miejsca zakupu fotelika była dla mnie prosta
– porównałam ceny w sklepach stacjonarnych i w internecie. Nie zdziwię nikogo
pisząc, że internet wygrał, jak zwykle. Żeby się upewnić, że fotelik jest
wygodny i odpowiada wymogom moich dzieci, pojechaliśmy do sklepu, pomacaliśmy,
przymierzyliśmy do auta, posadziliśmy gady, podumaliśmy i… poszliśmy zamówić na
allegro. Zaoszczędzając całkiem spore kwoty.
CO JESZCZE?
Oczywiście wybór kolorów tapicerki jest kwestią gustu czyli
rzeczą bezdyskusyjną. Ja jednak postawiłam na kolory uniwersalne i takie, na
którym nie będą widoczne ślady po brudnych łapkach czy butach, albo plamy od
jedzenia już po jednym dniu używania.
Warto też wiedzieć, że niektórzy producenci fotelików, na
swoich stronach, pomagają dobrać model fotelika do modelu samochodu, tak, aby
zagwarantować maksymalną satysfakcję.
Tak na koniec, dla pewności, powtórzę jeszcze raz –
najważniejsze bezpieczeństwo. Od razu, odpowiadając na zarzuty typu „a co, jak
ktoś nie ma pieniędzy?”, powiem, że ja kupiłabym wówczas fotelik używany lub
wzięła nowy na raty. Nigdy nie zaryzykowałabym kupna fotelika firmy „krzak” –
zdrowie i życie ma się tylko jedno.
A gdyby ktoś był ciekawy, jakie modele wybraliśmy…
Dla Stasia – sprawa jest taka, że
Stanisław ma już jeden fotelik, odziedziczony po Zosi – Maxi Cosi Priori Fix .
Jednak ze względu na to, że rano do żłobka wozi go tata, a po południu odbieram
ja, potrzebujemy mieć foteliki w obydwu autach. Byłam już o krok od zakupienia
fotelika firmy Cybex – Juno 2 FIX, który otrzymał 5 gwiazdek w testach. Fotelik
ten posiada nowy patent, który zastępuje tradycyjną 5-punktową uprząż, a mianowicie
coś na zasadzie poduszki bezpieczeństwa, którą się montuje z przodu siedzącego
dziecka. Ma ona za zadanie zminimalizować ryzyko powstania urazów związanych z
napięciem pasów przy zderzeniu. Jednak postanowiłam rzucić okiem na opinie użytkowników
i wyczytałam, że nie wszystkie dzieci lubią w nim siedzieć, właśnie ze względu
na wspomnianą poduszkę. Dodatkowo w sieci pojawił się film, na którym pokazana jest symulacje dachowania samochodu, w którym
jedzie dziecko właśnie w foteliku z takim patentem - możecie go obejrzeć TU. Na tym filmie widać, jak
podczas drugiego obrotu samochodu do góry kołami, dziecko, a właściwie manekin,
wypada z fotelika. Oczywistym jest jak może się coś takiego skończyć –
tragedią. Producenci fotelików z opatentowaną poduszką bezpieczeństwa
wystosowali oświadczenia, w których zapewniają, że sytuacja przedstawiona na
filmie nie jest możliwa, a użyty fotelik jest jedynie atrapą. Mimo to w mojej
głowie zasiane zostało ziarno o uroczej nazwie „wątpliwość”. Dodatkowo zaczęłam
się zastanawiać nad sytuacją, w której Stachu nie będzie chciał jeździć w tym
foteliku przy dłuższych trasach z uwagi na niewygodę. A jeśli już mówię o
dłuższych trasach, ważne żeby wybrany model miał funkcję przechylania siedziska
do spania. Przespałam się z tematem i doszłam do wniosku, że postawię na
tradycyjny model zapięcia. Mogłam z automatu kupić drugi fotelik Maxi Cosi, ale mam pewne zastrzeżenia do tego, który już posiadamy, dlatego postawiłam na inną firmę. Wybór padł na fotelik Britax Römer - DUO Plus Isofix.
Mam nadzieję, że nigdy nie będę miała okazji się przekonać, czy zakupione foteliki są dobrym wyborem pod względem bezpieczeństwa. Mogę jedynie stwierdzić, po kilku tygodniach użytkowania, że oba modele łatwo się obsługują. Na brak wygody moje dzieci nie narzekają, dlatego zakładam, że w tej kwestii jest również na plus. Żadnego jeszcze nie czyściłam więc się na ten temat nie wypowiem.
Jako niemowlaki, oba moje gagatki podróżowały w foteliku Maxi Cosi, kompatybilnym z naszym wózkiem, co w dużej mierze załatwiało problem przetransportowania śpiącego malucha do wózka w drodze na zakupy czy gdziekolwiek indziej.
A Wy jak podchodzicie do kwestii fotelików samochodowych?
Źródło: Internet |
Jako niemowlaki, oba moje gagatki podróżowały w foteliku Maxi Cosi, kompatybilnym z naszym wózkiem, co w dużej mierze załatwiało problem przetransportowania śpiącego malucha do wózka w drodze na zakupy czy gdziekolwiek indziej.
A Wy jak podchodzicie do kwestii fotelików samochodowych?
Ja, jak zresztą wiesz, nie lubię naszego Caretero i na pewno wymienię go za jakiś czas na inny.
OdpowiedzUsuńMy zdecydowaliśmy się na Romer King, też 9-18. A wcześniej Tosia też jeździła w Maxi Cosi :) Kupiliśmy stacjonarnie, bo cena była identyczna jak w Internecie.
OdpowiedzUsuń