Za
kilka dni Walentynki – odpowiednie dekoracje informują nas o tym od jakiegoś
czasu, żebyśmy przypadkiem nie zapomnieli. Na czerwone serduszka, gołąbki,
łabądki, pluszowe misie i inne ociekające miłosnym lukrem motywy niektórzy
reagują odruchem wymiotnym. Tak w ogóle to wszystko to jest grubo przesadzone,
ble, fu, po co, na co? Czy w stałym związku Walentynki mają sens? Czy jest na nie czas i nastrój?
To samo
się tyczy święta zakochanych. W tym roku czekam na nie z utęsknieniem. Tego
cholernego 14 lutego pragnę z całego mojego, zestresowanego życiem codziennym,
serca zostawić dzieci w domu, złapać Pana Męża za rękę i pójść z Nim gdziekolwiek,
gdzie będziemy tylko my (reszta mnie nie obchodzi). Może do kina, może na
kolację do jakiejś eleganckiej restauracji, a może na wielką pizzę, jak za
starych, dobrych czasów. Gdziekolwiek, gdzie przypomnimy sobie, że oprócz
całego otaczającego nas zgiełku, mimo pracy, dzieci, domowych obowiązków, my
nadal jesteśmy w sobie zakochani.
I choć
większość wspólnych przedsięwzięć podyktowana jest naszym związkiem to skupiamy
się na wielu innych rzeczach. No bo fakt, że człowiek kocha swoją drugą połowę
jest taki oczywisty. „Kocham cię” mówimy sobie w biegu, kiedy mijamy się w
drzwiach i dajemy buziaka „na do widzenia”, wspólne wyjścia z domu mają
najczęściej na celu załatwienie ważnych spraw czy zrobienie zakupów, a
wieczorne intymne plany zaburza chroniczne zmęczenie codziennością. Tego dnia nie
chcę prowadzić z Nim rozmowy, w której każde zdanie przerwane będzie
kilkukrotnie przecinkiem pod tytułem „mamoooooo”. Chcę się przytulić bez
strachu, że za chwilę ktoś lub coś przerwie tę przyjemność. Chcę żeby On
widział tego dnia, no może przesadziłam – przez te kilka godzin, tylko mnie.
Nie chcę żadnego prezentu, ani pierścionka z brylantem, ani bukietu stu róż
(choć ani jednym, ani drugim bym nie pogardziła ;) ). Chcę kilku beztroskich
godzin z mężczyzną mojego życia.
Dlatego
jeśli chodzi o Walentynki, jestem za. Nie widzę w nich nic złego i śmiem
sądzić, że najbardziej przeszkadzają one niespełnionym miłosnym frustratom. Ot
co.
A jak
jest u Was? Jak spędzicie ten dzień? Może szykujecie coś wyjątkowego? Dajcie
znać koniecznie :)
Jak zapewne wiesz, mam identyczne podejście. Uwielbiam walentynki. Zgadzam się, że miłość trzeba sobie okazywać codziennie - ale ten dzień to okazja, aby się z nią nie kryć, aby ją celebrować! <3
OdpowiedzUsuńTak, tak i jeszcze raz - TAK :)
Usuńmy jesteśmy antyromantykami choć kocham Cię powtarzamy sobie codziennie, nawet po kilka razy. Walentynek nie lubię, głównie przez tę komercję o której wspomniałaś na początku. My w tym roku kierujemy sie na targi rolnicze tak jak w zeszłym i nie mam nic przeciwko temu :)
OdpowiedzUsuńTargi rolnicze czy inne miejsce, nieważne :) Najważniejsze, że razem :) My jakimiś tam mega romantykami też nie jesteśmy. Wybraliśmy się do kina pierwszy raz od dwóch lat :) Ale miło było spędzić kilka godzin tylko ze sobą :)
Usuńfajnie święto tylko nie dla każdego. u mnie z racji braku drugiej połówki temat Walentynek jest zamknięty. mało tego to dla mnie zawsze mge przykry dzień. bo wokół tyle zakochanych a ja sama...wtedy jeszcze dotkliwiej odczuwam swoją samotność
OdpowiedzUsuńTo przykre :( A zatem duuuuuuużo miłości Ci życzę. Obyś za rok zmieniła zdanie na temat tego święta :)
Usuń