Na co komu Walentynki?

Globalizacji poddajemy się bez żadnego oporu. Chętnie włączamy do naszego codziennego życia elementy otaczającego nas świata. Czy to dobrze czy źle? Ciężko powiedzieć. Dla równowagi są i zwolennicy i przeciwnicy chłonięcia kultury „zgniłego” Zachodu. Rok marketingowy obraca się według stałego kalendarza – Walentynki i Karnawał, Wielkanoc, długi weekend majowy, Dzień Dziecka, (potem długa przerwa), Wszystkich Świętych, Boże Narodzenie, Sylwester. I według tego szyku zmieniają się sklepowe witryny i wystroje wielu miejsc publicznych.
               
 Za kilka dni Walentynki – odpowiednie dekoracje informują nas o tym od jakiegoś czasu, żebyśmy przypadkiem nie zapomnieli. Na czerwone serduszka, gołąbki, łabądki, pluszowe misie i inne ociekające miłosnym lukrem motywy niektórzy reagują odruchem wymiotnym. Tak w ogóle to wszystko to jest grubo przesadzone, ble, fu, po co, na co? Czy w stałym związku Walentynki mają sens? Czy jest na nie czas i nastrój?

Przecież miłość okazywać powinniśmy sobie codziennie, a nie od święta. Racja, a nawet bym rzekła „święta” racja. I w większości związków tak właśnie jest. Tylko na co komu Dzień Kobiet skoro szanować się nas powinno codziennie? Po to chociażby, żebyśmy mogły choć raz w roku (w przypływie dwa) dostać kwiatka (i to niekoniecznie od partnera, który ma albo słabą pamięć, albo wszystko w dupie). Czyż nie jest wtedy miło i tak jakoś z lekka wyjątkowo? Jako kobieta mówię, że jest.
                 
To samo się tyczy święta zakochanych. W tym roku czekam na nie z utęsknieniem. Tego cholernego 14 lutego pragnę z całego mojego, zestresowanego życiem codziennym, serca zostawić dzieci w domu, złapać Pana Męża za rękę i pójść z Nim gdziekolwiek, gdzie będziemy tylko my (reszta mnie nie obchodzi). Może do kina, może na kolację do jakiejś eleganckiej restauracji, a może na wielką pizzę, jak za starych, dobrych czasów. Gdziekolwiek, gdzie przypomnimy sobie, że oprócz całego otaczającego nas zgiełku, mimo pracy, dzieci, domowych obowiązków, my nadal jesteśmy w sobie zakochani.
               
 I choć większość wspólnych przedsięwzięć podyktowana jest naszym związkiem to skupiamy się na wielu innych rzeczach. No bo fakt, że człowiek kocha swoją drugą połowę jest taki oczywisty. „Kocham cię” mówimy sobie w biegu, kiedy mijamy się w drzwiach i dajemy buziaka „na do widzenia”, wspólne wyjścia z domu mają najczęściej na celu załatwienie ważnych spraw czy zrobienie zakupów, a wieczorne intymne plany zaburza chroniczne zmęczenie codziennością. Tego dnia nie chcę prowadzić z Nim rozmowy, w której każde zdanie przerwane będzie kilkukrotnie przecinkiem pod tytułem „mamoooooo”. Chcę się przytulić bez strachu, że za chwilę ktoś lub coś przerwie tę przyjemność. Chcę żeby On widział tego dnia, no może przesadziłam – przez te kilka godzin, tylko mnie. Nie chcę żadnego prezentu, ani pierścionka z brylantem, ani bukietu stu róż (choć ani jednym, ani drugim bym nie pogardziła ;) ). Chcę kilku beztroskich godzin z mężczyzną mojego życia.

Dlatego jeśli chodzi o Walentynki, jestem za. Nie widzę w nich nic złego i śmiem sądzić, że najbardziej przeszkadzają one niespełnionym miłosnym frustratom. Ot co.
                 
A jak jest u Was? Jak spędzicie ten dzień? Może szykujecie coś wyjątkowego? Dajcie znać koniecznie :)

6 komentarzy:

  1. Jak zapewne wiesz, mam identyczne podejście. Uwielbiam walentynki. Zgadzam się, że miłość trzeba sobie okazywać codziennie - ale ten dzień to okazja, aby się z nią nie kryć, aby ją celebrować! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. my jesteśmy antyromantykami choć kocham Cię powtarzamy sobie codziennie, nawet po kilka razy. Walentynek nie lubię, głównie przez tę komercję o której wspomniałaś na początku. My w tym roku kierujemy sie na targi rolnicze tak jak w zeszłym i nie mam nic przeciwko temu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Targi rolnicze czy inne miejsce, nieważne :) Najważniejsze, że razem :) My jakimiś tam mega romantykami też nie jesteśmy. Wybraliśmy się do kina pierwszy raz od dwóch lat :) Ale miło było spędzić kilka godzin tylko ze sobą :)

      Usuń
  3. fajnie święto tylko nie dla każdego. u mnie z racji braku drugiej połówki temat Walentynek jest zamknięty. mało tego to dla mnie zawsze mge przykry dzień. bo wokół tyle zakochanych a ja sama...wtedy jeszcze dotkliwiej odczuwam swoją samotność

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przykre :( A zatem duuuuuuużo miłości Ci życzę. Obyś za rok zmieniła zdanie na temat tego święta :)

      Usuń

Drogi czytelniku. Jeśli masz ochotę pozostawić komentarz, zrób to śmiało. Będzie mi bardzo miło. Pamiętaj jednak, że nie toleruję szeroko pojętego chamstwa. Na konstruktywną krytykę zawsze znajdzie się tu miejsce :)