Przedświąteczne porządki - grafik beznadziejnej pani domu

Do świąt zostało już niewiele czasu, a ja wciąż w ciemnym lesie z porządkami. Jak co roku zostawiam to na ostatnią chwilę. Jak sam tytuł postu sugeruję, daleko mi do Perfekcyjnej i na ogarnięcie mojego "przestronnego" mieszkania potrzebuję czasu, zorganizowania i skupienia. Gdyby internetowa domena Chujowej Pani Domu była wolna, chętnie bym ją zajęła.
Tym razem postanowiłam jednak sobie pomóc robiąc rozpiskę kto, co i kiedy zrobi. Chętnie się podzielę.


Najpierw dzielę obowiązki pomiędzy domowników. Stachu ma taryfę ulgową, ale za rok...


Pan Mąż:
  • mycie okien - oczywiście czynność ta co roku wymaga może nie instrukcji, ale przypomnienia, że myć należy szybę, ramę i parapet, ściągając wstępnie ewentualne pajęczyny lub kurz z kątów nad oknem;

  • sprzątanie kuchni - i tak to on sprząta ją na bieżąco, ale święta są okazją to generalnych porządków, takich, po których Rozenkowa mogłaby przelecieć po naszej kuchni z białą rękawiczką (a i tak pewnie wyszłaby z przybrudzoną); 
 
  • sprzątanie pokoju Zosi - jej mini biblioteka i pokaźny zbiór gier i puzzli na pewno ucieszą się z zabiegu, jakim będzie przetarcie wilgotną ściereczką, a zabawkom przyda się kolejny przesiew i ewentualna eksmisja na strych;


Zosia:
  • pomoc w wycieraniu kurzy – Zosia chętnie uczestniczy w tej części porządków, w związku z czym zawsze staram się ją angażować dając jej rzeczy, które może bezpiecznie wycierać, np. drewniane koty z mojej kociej kolekcji, wyciera też meble takie tak stół, stolik pod telewizorem i inne tego typu miejsca

  • pomoc w sprzątaniu swojego pokoju – układanie książeczek, pudełek z grami i puzzlami oraz zabawek, porządkowanie kredek i kolorowanek, ewentualnie wycieranie kurzu na półeczkach, wstępne odkurzanie dywanu


Szefowa, tj. ja - cała reszta, czyli:
  • porządki w dużym pokoju – pojęcie bardzo ogólne, ale chodzi mi tu głównie o dokładne odkurzanie w każdym kącie, wycieranie kurzy z półek, odsuwanie mebli, mycie podłóg itp.

  • pranie firan oraz wszystkich rzeczy, które zalegają w łazience i oczekują na pranie (koce i kocyki, pościel, narzuta na kanapę, no i oczywiście ubrania z kosza na pranie)

  • uporanie się z ubraniami (moja zmora) – z racji małego mieszkania i bardzo dużej ilości ubrań, ciuchy można u nas spotkać na każdym kroku – tu leżą ubrania wyprane, czekające na prasowanie, tam ubrania odłożone do prania, tam te za małe, a tam te jeszcze za duże; święta to świetna okazja na totalny przegląd szafy, wyrzucenie lub oddanie ubrań, których się nie nosi, schowanie tych zimowych, a wyjęcie lżejszych, poukładanie wg. wcześniej ustalonego kodu (każdy ma swój sposób na układanie ubrań), to samo z butami

  • regał z książkami – generalne wytarcie kurzu z każdej książki z osobna i ponowne ułożenie

  • przegląd leków – robię to regularnie, ale po zimie i sezonie chorobowym, który w sumie się w naszym domu jeszcze nie skończył, tu i ówdzie można znaleźć stojący jakiś syrop, oczywiście poza zasięgiem łapek dziecięcych

  • przejrzenie i posortowanie walających się wszędzie bibelotów, w większości niepotrzebnych, ale ja nie do końca radzę sobie z wyrzucaniem rzeczy (mocne postanowienie poprawy)

  • łazienka – posegregowanie kosmetyków (ton kosmetyków), wymycie kafelek i takie ogólne porządki, których chyba raczej nie muszę tu wyszczególniać


Prace rozkładam w czasie zaczynając od tych, których efekty utrzymają się najdłużej, na koniec zostawiam te których efekt może zostać zrujnowany w dość szybkim tempie.


Przyjmuję, że zaczynam dziś i przez kolejne 9 dni (w niedzielę robię przerwę) podążam według mojego tegorocznego grafiku. Można by się zdziwić, że 30-metrowe włości będziemy sprzątać przez 9 dni, ale po pierwsze primo, znam nasze możliwości, a po drugie primo, wiem, ze w międzyczasie będą wyjazdy na zakupy, wyjścia na spacerki, wizyty u lekarzy, w tym okulisty, a także możliwa przerwa techniczna zwana "mam wywalone" itp., itd.

Okej, no to lecę z grafikiem:


DZIEŃ 1 (dziś) – robię 3 – 4 prania, porządkuję ubrania dzieci, odkładając te za małe (te po Stasiu chowam, te po Zosi odkładam dla siostrzenicy, chyba że są unisex to poczekają aż Stach podrośnie); swoje ciuchy również przeglądam i układam (część pewnie pójdzie dla mamy i siostry, a część szlag trafi); porządkuję buty;

DZIEŃ 2 – odsuwam meble i robię generalne odkurzanie tych kątów, do których na co dzień nie sięgam (lub nie chce mi się sięgać); robię przegląd leków i bibelotów (przy tych drugich staram się wyrzucić jak najwięcej)

DZIEŃ 3 – piorę firankę, a mąż myje okno (taki jest plan, ale mąż chory więc to chyba mi przypadnie ten zaszczyt); wieczorem zakładam wypraną firankę (wymagającą niestety uprzedniego uprasowania - więcej takiej nie kupię)

DZIEŃ 4 – generalne sprzątanie łazienki, włącznie z odsuwaniem pralki w celu wyłowienia wszelkich przedmiotów, które spady w czeluści "zapralkowej" otchłani podczas godowych tańców naszej kochanej Beko

DZIEŃ 5 – sprzątanie pokoju Zosi – kurze, zabawki i inne czynności konieczne do doprowadzenia tej przestrzeni do ładu (nie wiem czy jeden dzień wystarczy, ale przyjmuję wersję optymistyczną)

DZIEŃ 6 – biorę się za regał z książkami, czyścimy z Zosią moje koty (jak wyczyścimy to się pochwalę moją kolekcją)

DZIEŃ 7 – mąż wędruje do kuchni robić większe porządki, a ja piorę narzutę na kanapę, która zaledwie jeden dzień po wypraniu jest w kondycji sprzed (ślady po rączkach, jedzenie, giluny i inne atrakcje, jakie mogą zafundować dzieciaki)

DZIEŃ 8 – robię ogólne porządki w dużym pokoju – kurze, układanie, odkurzanie, mycie podłóg (te dwie ostatnie czynności i tak muszę wykonywać regularnie z racji ukształtowania naszego mieszkania i braku typowego korytarza, w którym można zostawić wszelkie podwórkowe syfy)

DZIEŃ 9 – czas na lekkie przystrojenie mieszkania; ograniczam się do minimum bo nie lubię przesady, wszechobecnych jajeczek i zbierających kurz pierdół; mąż przynosi mi gałązki, które wstawiam do wazonu, na nich zawieszamy kolorowe plastikowe jajeczka. Pod naszym "drzewkiem" stają dwa drewniane zające. Do tego zdobimy kilka jajek, najlepiej takimi folijkami, które kurczą się pod wpływem gorącej wody – lubię te we wzory ludowe. Na koniec zakładam na kanapę czystą i wyprasowaną kapę i odliczam minuty do pierwszej plamy.

Muszę też pamiętać, żeby sobie powyższy grafik wydrukować, inaczej mój sukces stanie pod znakiem zapytania.

Trzymając się planu powinnam mieć w Wielką Sobotę czyste i pachnące mieszkanie. Jak będzie nie wiem. Dam znać. A jak jest u Was? Czy jest ktoś, kto wesprze mnie słowem i powie, że ma tak samo?

8 komentarzy:

  1. No kochana ambitne plany-życzę powodzenia! Mnie czeka sprzątanie dwóch mieszkań :/ Jedno które opuszczamy i nowego Ale na pewno do Świąt się nie wyrobię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba zagonić do roboty Pana D. No chyba że pomaga, to szacunek :) Ja plany mam bo plany to podstawa, a co będzie później to nie wiem :)

      Usuń
    2. No właśnie Pan D tam ponoć lata na ścierce całe dnie! hehe

      Usuń
  2. ja też w proszku, jak zwykle! tyle tylko że ja jak już się wezmę robię wszystko na raz i to najchętniej w 1 dzień - potrafię! tylko później 2 dni "zdycham"... :) a mojego towarzystwa najlepiej jakby w tym czasie w domu nie było bo wspólne porządki skutkują zazwyczaj większym bałaganem niż wyjściowo...nie wiedzieć czemu :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę umiejętności szybkiego i, co ważne, efektywnego sprzątania. Jakoś nie mam tego w genach :)

      Usuń
  3. Zawsze się zastanawiam, skąd odziedziczyłyśmy chujowopaniodomowość, bo na pewno nie po mamie... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem właśnie :) U mnie to chyba trauma z dzieciństwa, po tym jak mama wypieprzała mi syf z biurka na środek pokoju i kazała sprzątać. Ty przynajmniej masz męża czyściocha, a ja? Ale za to jesteśmy dopasowani w każdej kwestii :)

      Usuń
  4. A ja właśnie nie robię w szafach porządków przy świętach. Bo i tak przed świętami zawsze brakuje czasu, więc staram się to robić wiosną i jesienią, kiedy zmieniam rzeczy z ciepłym na lżejsze albo na odwrót :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku. Jeśli masz ochotę pozostawić komentarz, zrób to śmiało. Będzie mi bardzo miło. Pamiętaj jednak, że nie toleruję szeroko pojętego chamstwa. Na konstruktywną krytykę zawsze znajdzie się tu miejsce :)