A może tak...? Moje urodzinowe zachciewajki.

Lubicie dostawać prezenty? Ja bardzo, zwłaszcza takie niespodziewane, choć przyznam, że w ostatnich latach, tzn. od kiedy mam dzieciaki, uwielbiam kupować rzeczy właśnie im. To chyba takie naturalne, że rodzic stawia siebie na drugim planie i skupia się na swoich gagatkach. Wtedy wystarczy jakaś drobnostka – nowa szminka, lakier do paznokci czy bluzka na wyprzedaży, żeby poczuć radość obdarowywania siebie samej.

Pisząc ostatnio o moich nadchodzących trzydziestych urodzinach, jakoś tak mimochodem, zaczęłam snuć w głowie niezobowiązujące wizje rzeczy, które chciałabym/mogłabym otrzymać z tejże okazji. Nie jest ich wiele. Jednak po cichu liczę na to, że ktoś podsunie ten post mojemu szanownemu małżonkowi, który stwierdził jakiś czas temu, że zna mnie na tyle dobrze, że nie będzie czytał mojego bloga – gad jeden :)

Cóż takiego więc chodzi mi po głowie?


Rower – w holenderskim stylu, koniecznie z koszykiem. Już jakiś czas choruję na taki. Wiem, że taki rower, dobrej jakości, sporo kosztuje. Jestem więc w stanie pójść na kompromis i zgodzę się na używany. Ważne, żeby był w bardzo dobrym stanie. Będę w pełni szczęśliwa :)
Biżuteria – nie jestem osobą, która w kwestii noszenia biżuterii przypomina choinkę – już z tego wyrosłam. Najczęściej wybieram rzeczy, które mają dla mnie znaczenie sentymentalne. Fajnie by było dostać coś, co nabierze właśnie takiego znaczenia. Nie obraziłabym się na delikatny złoty (i nie mam tu na myśli jedynie koloru ;)) łańcuszek z jakąś fajną małą zawieszką i bransoletką w komplecie.

Wizyta u kosmetyczki – łoooooo matka, co ja bym dała by móc wybrać się na zestaw cudownie relaksujących zabiegów na twarz – mogą być przeciwzmarszczkowe, w końcu trzydziestka to nie przelewki ;) Do tego w zestawie mógłby być manicure i pedicure - nie pogardziłabym.



Perfumy – w tej kwestii mam nierówno pod sufitem, przyznaję. Mam chyba kilkadziesiąt flakonów. Jestem kobietą zmienną i lubię pachnieć tak, jak podpowiada mi mój nastrój. Z okazji zdmuchiwania trzydziestu świeczek bardzo bym chciała dostać zapach GAP Established 1969 for Women. Dostałam kiedyś, przy okazji robienia jakichś zakupów w Sephorze, kilkumililitrową próbkę z atomizerem i się zakochałam. Ten zapach to cała ja.

Jest jeszcze jedna rzecz, prezent, który funduję sobie sama - coś, o czym jeszcze nie powiem. Pochwalę się dopiero pod koniec sierpnia :)

Chyba nie mam jakichś wyjątkowych fantazji, prawda? A Wy o czym marzycie? A może coś już sobie ufundowaliście? Nie ważne z jakiej okazji - dajcie znać koniecznie.

ps. Oprócz pierwszej fotki, wszystkie zdjęcia pożyczone z sieci :)

1 komentarz:

  1. ja też mam marzenie, nawet o nim jakiś czas temu pisałam. Jednak boję się wypowiadać je głośno, w zabobonowej obawie że się nie sprawdzi. Liczę na to że w październiku, gdy będę przekraczać tę magiczną liczbę 30 się spełni....Oby! I Tobie również życzę aby Twoje marzenia się spełniły!

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku. Jeśli masz ochotę pozostawić komentarz, zrób to śmiało. Będzie mi bardzo miło. Pamiętaj jednak, że nie toleruję szeroko pojętego chamstwa. Na konstruktywną krytykę zawsze znajdzie się tu miejsce :)