Naturalnie, społeczeństwo dzieli się na grupy. Każdy obstaje przy swoich kandydatach. Jedni są za Panem/Partią A, inni za Panem/Partią B, jeszcze inni głosują na Pana/Partię C. Zawsze też formuje się grupa olewaczy, którzy mają wszystko głęboko pomiędzy pośladkami i na wybory nie chodzą. Mają do tego prawo, choć uważam, że to obywatelski obowiązek.
Śledząc facebooka, łatwo zgadnąć, kogo popierają niektórzy znajomi. Zwłaszcza Ci, którzy zarzucają swoje tablice linkami do filmików i artykułów dotyczących ich wybrańców lub ich oponentów. Czemu nie? Ich tablice, ich sprawa. Jeśli mnie to nie interesuje, nie czytam. Proste.
Nie mogę jednak przejść obojętnie obok jednej rzeczy - wylewania na siebie pomyj i obrzucania błotem. Setki razy przeczytałam, że jestem idiotką, bezmózgą kretynką, ignorantką, egoistką, a przede wszystkim lemingiem. To ostatnie w sumie aż tak bardzo mnie nie dotyka - lemingi to całkiem milusie stworzenia. Czy tylko dlatego, że nie mam na co w życiu narzekać, zostaje mi przypięta łatka dozgonnej miłośniczki obecnie rządzących? Tylko dlatego, że głośno nie opluwam polityków i nie krzyczę "rozwalmy ten system", jestem wyzwana od najgorszych? A może dlatego, że otwarcie wyrażam swój pogląd, że mamy w życiu tyle, na ile zapracowaliśmy i nigdy nie czekam aż ktoś mi coś da za darmo?
Nie zamierzam pisać tu wypracowania o swoich poglądach bo nie zależy mi na kolejnej kłótni czy obelgach. Mam prawo do swoich poglądów, a jeśli ktoś się z nimi nie zgadza, niech zwyczajnie o tym powie, choć i tak nieszczególnie mnie to interesuje. Przecież można czasem odstawić chamstwo i buractwo na bok. Aczkolwiek może to zbyt optymistyczna teza.
Zmieszać kogoś z błotem to tak jak by dać w pysk. Od razu "wyborczy oprawcy" czują się lepiej. Czują się ważni i silni. Dali upust swoim emocjom. Niech każdy dookoła wie, że jak wyrazi swoją opinię czy swój pogląd, od razu dostanie w ryj. Nie szkodzi, że słownie. Najważniejsze, że znów tamci będą górą. Mają kompleksy i muszą je jakoś leczyć. Szkoda gadać. Poziom dyskusji sięga czasem dna, a ja takich rewirów nie lubię. Nie interesuje mnie, na kogo głosuje mój teść, sąsiad czy kierownik. A jeśli nie zgadzamy się w pewnych kwestiach? Ok, szanuję to. Po co wydrapywać sobie oczy? Po co żyć w wiecznym konflikcie? Do niczego nas to nie doprowadzi.
To tyle w temacie. Szanujmy się niezależnie od poglądów. Nie używajmy epitetów rodem z rynsztoku. Jeśli uważamy się za wielkich patriotów, szanujmy swoich rodaków, zadbajmy o jakość polskiego języka i odrzućmy postawę polskiego pieniacza.
Amen! :)
OdpowiedzUsuńAmen :)
UsuńSzacunek to dla mnie podstawa...nie rozumiem, jak można mieszkać kogoś z błotem:(
OdpowiedzUsuńJak widać, niektórym przychodzi to z wielką łatwością i chyba nawet sprawia przyjemność.
UsuńNo cóż, moje zdanie na ten temat doskonale znasz... :) A poziom wypowiedzi pewnych osób świadczy tylko o tym, jakie z nich oszołomy. Ekstremalne. ;)
OdpowiedzUsuńNiestety :/
Usuń