Bara-bara-bara, riki-tiki-tak, jeśli masz ochotę, daj mi jakiś znak.

Czy nasze życie zmienia się po urodzeniu dzieci? A no zmienia. Obecność dzieci wpływa na wszystkie sfery naszego życia - począwszy od dziennego rytmu dnia, skończywszy na naszym nocnym (po)życiu. I nie mam tu na myśli wyskoków na całonocne balangi, choć na to nasze gagatki też mają wpływ. Chodzi mi raczej o życie erotyczne. Seks - mówiąc prosto i bez ogródek.


Rozmawiam z wieloma mamami. Czytam blogi parentingowe. Temat seksu często się gdzieś przewija. W końcu to ludzka rzecz, żadne tabu. Poza tym, jak się baby zejdą, czy to w realu, czy też wirtualnie, to i temat rozmów naturalnie schodzi na relacje damsko-męskie. Niestety, najczęściej słyszę narzekanie i żale - a to nie mają siły i wieczorami padają na twarz, a to boją się, że dziecko się obudzi i ich przyłapie, a to mają w łóżku małego lokatora, albo, że ich libido leży i kwiczy (bynajmniej z przyjemności). No i tym sposobem zbierają się tygodnie abstynencji. Ogółem jedno wielkie bla, bla, bla... Nie, absolutnie nie uważam tych rzeczy za błahostki, ale mam do tego tematu nieco odmienne podejście. Czasem myślę, że te wszystkie wymówki są jedynie przykrywką dla jednego zdania - "nie chce mi się".


"KOCHANIE, NIE MAM DZIŚ SIŁY"
No tak, dzieciaki potrafią nieźle wymęczyć, a brak energii nie służy nocnym spotkaniom tatusia i mamusi. Jak temu zaradzić? Można na przykład zdrzemnąć się z dzieckiem w ciągu dnia. Co jeszcze? Usypiając dzieci nie kładźcie się z nimi - przycięcie komara gwarantowane, a wtedy tylko jedno nam w głowie - dotarcie do własnego łóżka krokiem zombie i rzucenie się w pościel jak zdechlak. Zawsze też pozostaje przełożenie zabawy na weekend lub zmiana pory dnia - rankiem mamy więcej sił witalnych niż wieczorem.

"CICHO, CICHO, CICHO.... OBUDZIŁ SIĘ?"
Wiecie jakie mięśnie najintensywniej pracują podczas stosunku? Mięsień strzemiączkowy i napinacz błony bębenkowej - oba zlokalizowane wewnątrz ucha. Taką humorystyczną wersję kiedyś gdzieś usłyszałam. No, ale tu w sumie nie ma się z czego śmiać. Jeśli kochankowie mają się skupiać bardziej na dochodzących do niech dźwiękach niż na sobie samych, to może lepiej obejrzeć film i iść spać. Można temu jednak zaradzić - jeśli macie oddzielną sypialnie, wystarczy założyć zamek i go używać za każdym razem, gdy coś jest na rzeczy. Jeśli jednak wasze łóżko znajduje się w pokoju dziennym, przez który przechodzi każdy, kto chce siku lub jest głodny, to trzeba się zaopatrzyć w kołdrę 2 x 2m, pod którą łatwo się schować. Jeśli dzieci są małe - takie do 3-4 roku życia, łatwo można je przekonać, że mamusia i tatuś się wygłupiają, bawią, albo po prostu przytulają. Zaspane dziecko nie powinno nawet załapać, czego jest świadkiem.

DZIECKO NA POKŁADZIE
Czemu pozwalamy spać naszym dzieciom z nami w jednym łóżku? Najpierw jest wygoda - podanie piersi dziecku śpiącemu obok, bez konieczności ruszania zaspanego tyłka, to sama przyjemność. Potem ta wygoda przeradza się w przyzwyczajenie lub bunt dziecka przed położeniem go w jego własnym łóżeczku. Ja poza tym uwielbiam czuć bliskość swoich dzieci i spanie z nimi w jednym łóżku jest dla mnie czymś cudownym, choć czasem zmieniam zdanie, gdy zostanę skopana lub budzę się z tyłkiem dziecka na mojej głowie. No dobra, ale jak tu zorganizować sobie małe bunga bunga party? Tak w obecności dziecka śpiącego tuż obok? Może to metoda dobra dla leniwych desperatów, ale ryzyko zakończenia zabawy przed czasem, z powodu nagłej pobudki małego lokatora, jest całkiem spore. Czemu zatem nie przenieść się gdzieś indziej? Do wyboru mamy inne pokoje (jeśli takowe mamy), podłogę, kuchnię czy łazienkę. Ekstra dawka pikanterii gwarantowana.

POZIOM LIBIDO RÓWNY ZERU
Nie znam tego z autopsji, ale mam kilka znajomych uskarżających się na ten problem, zwłaszcza tych łykających pigułki. Po co więc napychać się hormonami, jeśli życie erotyczne biedronek jest bardziej wybujałe niż nasze własne? Ogólnie tak sobie myślę, że kwestia braku chęci na seks to najprostsza wymówka. Może jednak powodować, że poziom frustracji sięgnie zenitu. Współczucia dla partnera, który wciąż ma chęci. Mi by było najzwyczajniej przykro, a że jestem babą to zapewne zaczęłyby się roić w mojej głowie chore myśli pod tytułem "a może kogoś ma?" lub "czy ja już go nie kręcę?". Kobiety zbyt często zasłaniają się niskim libido, jakby to była jakaś choroba. To trochę jak by powiedzieć "nie przytulę cię bo nie mam ochoty". Co z tego, że potrzebujesz przytulenia? Ta druga osoba ma to głęboko w D. Zwykłe samolubstwo. Myślę, że w takim przypadku trzeba zrobić wszystko, by płomień zapłonął na nowo. Jest mnóstwo metod, ale to nie poradnik miłosny, więc nie będę o tym pisać.

Podsumowując - chcieć to móc, a jak ktoś nie chce, to zawsze znajdzie setki wymówek.Tylko, że jak się nie chcę, to chyba coś nie tak. Jak myślicie?

3 komentarze:

  1. Dokładnie:) Musimy się starać oby konar zapłonął...nie ma nic za darmo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Taa. Kiedys przeczytalam, ze na bol glowy najlepszy jest sex :D Pomaga :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku. Jeśli masz ochotę pozostawić komentarz, zrób to śmiało. Będzie mi bardzo miło. Pamiętaj jednak, że nie toleruję szeroko pojętego chamstwa. Na konstruktywną krytykę zawsze znajdzie się tu miejsce :)