Zawdzięczam swoim rodzicom bardzo wiele. Kiedy byłam malutką dziewczynką, tata jeździł za granicę - a to do Niemiec, a to do Turcji, a to jeszcze gdzieś tam. Wszystko po to, aby zapewnić nam byt. Do dziś pamiętam smak słodyczy, które przywoził - dzisiejszy Mars to nie ten sam co 25 lat temu. Mam nawet bliznę na palcu po tym, jak skaleczyłam się o metalową puszkę po tureckiej chałwie. Misia, którego przywiózł mi, gdy miałam 2 latka, dziś tuli Zosia. Nigdy nam niczego nie brakowało, no może czasem obecności taty. Rodzice pomagali mi, gdy uczyłam się w liceum, a później na uniwerku. Dzięki nim miałam ślub i wesele jak z bajki.
Oprócz tych materialnych dóbr, rodzice starali się przekazać mi najlepsze wartości - kulturę osobistą, szacunek do innych i do samej siebie, ambicję i silne poczucie własnej wartości. To dzięki nim twardo stąpam po ziemi.
Nigdy nie przyszło mi na myśl, aby wymagać od nich jeszcze więcej. Wyprowadziłam się z domu mając 21 lat, po ślubie wyjechałam do Londynu i jedyną rzeczą, jakiej od nich "wymagałam" było dobre słowo i zapewnienie, że wszystko się uda. Niczego więcej nie chciałam.
Dziś, kiedy jestem w Polsce, bardzo doceniam każdą ich pomoc, zwłaszcza przy dzieciach. Zawsze mogę na nich liczyć, choć wiem, że przecież nie muszą - mają swoje sprawy lub zwyczajnie chcą odpocząć.
Z drugiej strony sama jestem rodzicem. Chciałabym dać swoim dzieciom jak najwięcej, ale czy kosztem wyprutych żył? Czy byłabym w stanie się zapożyczyć po to, aby kupić im po mieszkaniu albo chociażby po samochodzie? Czy rodzic to krowa, którą można doić i doić? Dla niektórych pewnie tak, ale dla mnie niekoniecznie. A jak długo powinien rodzić łożyć na dziecko? Podobno do końca jego edukacji. Problem tylko pojawia się wtedy, gdy dziecko jest wiecznym studentem.
Tak sobie zatem rozpisałam, jako córka i jako matka. Zaznaczam, że to moje osobiste zdanie, z którym nie każdy musi się zgadzać. Oczywiście tych, którzy mają odmienną opinię w pełni szanuję.
RODZIC POWINIEN:
* kochać swoje dzieci bezgranicznie
* zapewnić dzieciom szczęśliwe dzieciństwo (nie mylić z bezstresowym wychowaniem)
* chronić dzieci przed efektami silnych przeżyć
* stać obok i wspierać, dając poczucie bezpieczeństwa
* zasiać w dzieciach silne poczucie własnej wartości
* umożliwić dziecku edukację i rozwijanie pasji
* spędzać z dziećmi możliwie najwięcej czasu
* być konsekwentny
* słuchać dzieci z uwagą
* codziennie przytulać i mówić magiczne "kocham cię"
* sprawiedliwie traktować wszystkie dzieci
RODZIC MOŻE:
* być przyjacielem
* pomagać finansowo, gdy dziecko ma przejściowe problemy
* wyrażać swoje zdanie (nie chcę tu pisać "wtrącać się"), podyktowane troską
RODZIC NIE MUSI:
* spełniać wszystkich dziecięcych kaprysów
* odkładać pieniędzy na najdroższe gadżety
* kupować dziecku mieszkania czy samochodu
* utrzymywać dorosłych dzieci
* rezygnować z realizacji swoich planów, marzeń czy pasji
Jak widać, w moim mniemaniu, kwestie, które uważam za rodzicielski obowiązek, związane są z rozwojem dziecka, a nie z materialnym dobrem.
Jest pewnie jeszcze wiele punktów, które mogłabym dopisać do swojej listy. Jak macie jakieś pomysły czy sugestie, walcie śmiało.
Oprócz tych materialnych dóbr, rodzice starali się przekazać mi najlepsze wartości - kulturę osobistą, szacunek do innych i do samej siebie, ambicję i silne poczucie własnej wartości. To dzięki nim twardo stąpam po ziemi.
Nigdy nie przyszło mi na myśl, aby wymagać od nich jeszcze więcej. Wyprowadziłam się z domu mając 21 lat, po ślubie wyjechałam do Londynu i jedyną rzeczą, jakiej od nich "wymagałam" było dobre słowo i zapewnienie, że wszystko się uda. Niczego więcej nie chciałam.
Dziś, kiedy jestem w Polsce, bardzo doceniam każdą ich pomoc, zwłaszcza przy dzieciach. Zawsze mogę na nich liczyć, choć wiem, że przecież nie muszą - mają swoje sprawy lub zwyczajnie chcą odpocząć.
Z drugiej strony sama jestem rodzicem. Chciałabym dać swoim dzieciom jak najwięcej, ale czy kosztem wyprutych żył? Czy byłabym w stanie się zapożyczyć po to, aby kupić im po mieszkaniu albo chociażby po samochodzie? Czy rodzic to krowa, którą można doić i doić? Dla niektórych pewnie tak, ale dla mnie niekoniecznie. A jak długo powinien rodzić łożyć na dziecko? Podobno do końca jego edukacji. Problem tylko pojawia się wtedy, gdy dziecko jest wiecznym studentem.
Tak sobie zatem rozpisałam, jako córka i jako matka. Zaznaczam, że to moje osobiste zdanie, z którym nie każdy musi się zgadzać. Oczywiście tych, którzy mają odmienną opinię w pełni szanuję.
RODZIC POWINIEN:
* kochać swoje dzieci bezgranicznie
* zapewnić dzieciom szczęśliwe dzieciństwo (nie mylić z bezstresowym wychowaniem)
* chronić dzieci przed efektami silnych przeżyć
* stać obok i wspierać, dając poczucie bezpieczeństwa
* zasiać w dzieciach silne poczucie własnej wartości
* umożliwić dziecku edukację i rozwijanie pasji
* spędzać z dziećmi możliwie najwięcej czasu
* być konsekwentny
* słuchać dzieci z uwagą
* codziennie przytulać i mówić magiczne "kocham cię"
* sprawiedliwie traktować wszystkie dzieci
RODZIC MOŻE:
* być przyjacielem
* pomagać finansowo, gdy dziecko ma przejściowe problemy
* wyrażać swoje zdanie (nie chcę tu pisać "wtrącać się"), podyktowane troską
RODZIC NIE MUSI:
* spełniać wszystkich dziecięcych kaprysów
* odkładać pieniędzy na najdroższe gadżety
* kupować dziecku mieszkania czy samochodu
* utrzymywać dorosłych dzieci
* rezygnować z realizacji swoich planów, marzeń czy pasji
Jak widać, w moim mniemaniu, kwestie, które uważam za rodzicielski obowiązek, związane są z rozwojem dziecka, a nie z materialnym dobrem.
Jest pewnie jeszcze wiele punktów, które mogłabym dopisać do swojej listy. Jak macie jakieś pomysły czy sugestie, walcie śmiało.
Ostatnio czytałam coś bardzo mądrego - jeśli rodzic spełnił swoje "rodzic powinien" i dziecko było kochane, rozumiane, traktowane sprawiedliwie i wspierane w dorastaniu i zdobywaniu edukacji to najczęściej nie ma problemu z brakiem finansowej pomocy na progu dorosłości. Jeśli były spore braki w tych właśnie podstawach to brak pomocy finansowej boli straszliwie, mimo że takiej osobie tak naprawdę nie chodzi o kasę, bardziej o całościowe braki w relacji z rodzicami.
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Tobą! dziś jest bardzo dużo rozpieszczonych dzieci czy młodzieży, która nie wie co to samodzielność i poczucie obowiązku
OdpowiedzUsuńMalinowe Ciasteczka