Nie kupuję, robię sama - BISZKOPTY dla moich dzieci (i nie tylko).

Mmmmmm. Słodkie, delikatne, rozpływające się w ustach. Po prostu pyszne. Moczone w mleku są smakiem mojego dzieciństwa. Biszkopty. Czy te dzisiejsze to te same, które jadłam ponad dwadzieścia lat temu? Nie wiem. Wiem na pewno, że nigdy więcej biszkoptów nie kupię.

Od kiedy mam dzieci, staram się studiować składy produktów, które im kupuję (aczkolwiek nie jestem w tej kwestii fanatyczką). Wy też tak macie? A czytaliście skład biszkoptów? Ja tak. I szczerze przyznam, że bardzo się zawiodłam -stabilizatory E471 i E471, emulgator E420 (podawanie go dzieciom poniżej 1 roku jest zabronione!!!), syrop glukozowo-fruktozowy. Substancje odpowiedzialne za tycie i reakcje alergiczne. Po co faszerować nasze dzieci takimi składnikami. Zwłaszcza, że wykonanie biszkoptów w zaciszu własnej kuchni lub w obecności skrzatów pomocników, to bułka z masłem.



Dziś w moim domu od rana pachnie świeżo upieczonymi biszkoptami. Jak zawsze, wyszły pyszne. Radzę Wam spróbować. Przepis jest banalnie prosty, a przygotowanie ciasta zajmuje dosłownie chwilę.

Efekt końcowy jest bezcenny - radość dziecka i satysfakcja mamy.



A oto przepis.

Składniki:
3 jajka
4 łyżki cukru waniliowego własnej produkcji (ewentualnie 3 łyżki zwykłego cukru + opakowanie cukru waniliowego)
3 łyżki mąki pszennej
laska wanilii (opcjonalnie)


Najpierw ubijam białka na sztywną pianę, pod koniec ubijania dodaję cukier i pesteczki z laski wanilii (pozostałość po lasce wrzucam od razu do słoika, w którym mam swój domowy cukier waniliowy). Ubijając dalej dodaję kolejno po jednym żółtku. Na koniec dodaję jeszcze przesianą mąką i mieszam wszystko mikserem ustawionym na najniższe obroty. Ciasto gotowe.  Easy peasy.


Ciasto wykładam małą łyżeczką na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Formuję niewielkie kółka zachowując ok 2 cm odstępu gdyż ciasto lekko się rozlewa w trakcie pieczenia. Piekę w piekarniku nagrzanym do 160 stopni. Czas pieczenie jest uzależniony od piekarnika więc pilnujcie (ok 15 minut). Ciasteczka są gotowe kiedy się zarumienią na złoty kolor. Wyjmuję z pieca i odstawiam na kilka minut żeby lekko przestygły. Następnie delikatnie odrywam od papieru, na którym się piekły i przekładam do jakiegoś naczynia. Jeśli chodzi o czas, jaki można ciasteczka przechowywać, to myślę, że w szczelnie zamkniętym pudełku poleżą nawet tydzień, ale u mnie w domu nigdy się to nie zdarzyło - maksymalnie 2-3 dni i nie ma po nich śladu.


A Wy? Pieczecie dzieciom ciasteczka czy kupujecie?

12 komentarzy:

  1. hm dzięki za pomysł na wspólne popołudnie z dzieckiem - już wiem co dziś będziemy robiły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, cieszę się bardzo :) Na pewno Żukowi posmakują :)

      Usuń
  2. Pyszne wyglada. Kradnę przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja kupuję, bo nie wiedziałam, że tak prosto można upiec! Podkradam przepis i robię z dzieciakami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak raz spróbujesz, to nigdy już nie kupisz :)

      Usuń
  4. A to ubijanie na sztywna pianę do ogarnięcia? Bo nie jestem jakimś wybitnym kuchcikiem i trochę mnie to zniechęca ;-) a biszkopty sklepowe przerażają!!!

    Pozdrawiam
    AM

    I zapraszam do mnie :
    Radymamy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że do ogarnięcia. A jak piana nie będzie idealnie sztywna to też nic się nie stanie :) Daj znać jak już upieczesz :) No i na pewno zajrzę do Ciebie :)

      Usuń
  5. Nigdy nie piekłam, muszę koniecznie spróbować :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy ja dobrze zrozumiałam ?
    "4 łyżki cukru waniliowego własnej produkcji (ewentualnie 3 łyżki zwykłego cukru + opakowanie cukru waniliowego)" mam dodać 3 łyżki cukru + jeszzcze do ego opakowanie cukru waniliowego ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, 4 łyżki cukru waniliowego własnej produkcji LUB 3 łyżki zwykłego cukru i jedno opakowanie cukru waniliowego (małe - 16g). Ja wybieram przeważnie tę pierwszą opcję.

      Usuń

Drogi czytelniku. Jeśli masz ochotę pozostawić komentarz, zrób to śmiało. Będzie mi bardzo miło. Pamiętaj jednak, że nie toleruję szeroko pojętego chamstwa. Na konstruktywną krytykę zawsze znajdzie się tu miejsce :)